24 stycznia 2012

O pustelniku i jego opiekunie

    "Był sobie raz pewien pustelnik, którego opiekun mieszkał bardzo daleko. Dzielny ten człowiek utrzymywał pustelnika, dostarczał mu pożywienia i wszystkiego, co potrzebne do życia. Z prowiantem najczęściej posyłał doń żonę i córkę; pewnego dnia jednak pustelnik usłyszał, że ma przybyć sam dobrodziej. Pomyślał więc sobie: "Chciałbym wywrzeć na nim korzystne wrażenie, wyczyszczę wszystkie naczynia w kapliczce, samą kapliczkę, a przede wszystkim zaprowadzę porządek w swojej grocie".
     Wypucował więc i poustawiał wszystkie drobne przedmioty, tak że kapliczka naprawdę wywierała dobre wrażenie, ponieważ miseczki z wodą i lampki oliwne lśniły jak lustro.
     Kiedy skończył, usiadł i zaczął podziwiać swoją pracę, i rozglądać się dookoła. Wszystko było tak piękne i czyste, że niemal nierzeczywiste; nawet kaplica wydała mu się nierealna. Nagle, ku własnemu zdumieniu, poczuł, że jest hipokrytą. Poszedł do komina, wybrał garść popiołu i rozsypał go wszędzie. Następnie wszystko porozkładał nieporządnie, jak przedtem, zgodnie ze swoim upodobaniem.
     Kiedy pojawił się protektor, z zadowoleniem obejrzał tę grotę, tak pełną życia.
- Widać, że głęboko rozmyślasz nad sprawami nieba, skoro do tego stopnia nie dbasz o sprawy doczesne - stwierdził.
"To prawda - pomyślał w duchu pustelnik - że kiedy ktoś chce się pokazać innym niż jest rzeczywiście, bardzo ryzykuje. A czasami ryzykuje wszystko."



za Ch. Trungpa

Opowiadanie oczywiście stąd.