19 października 2011

Wciąż jestem tutaj.

Opowiadanie, oczywiście, stąd:
     Jest to historia o pewnym getcie, które już nie istnieje, i o pewnym człowieku, który pełni służbę w synagodze. Każdego poranka, zanim jeszcze zaczął sprzątanie synagogi, wchodził na mównicę i wołał z dumą w głosie:
     - Przyszedłem Ci oznajmić, Panie Wszechmocny, że jesteśmy tutaj!
     W getcie miały miejsce okrutne prześladowania rasistowskie. Rozpoczęły się przesłuchania i znęcania się. Ale każdego dnia zakrystianin wdrapywał się na mównicę w synagodze i krzyczał, czasami z gniewem:
     - Przyszedłem Ci oznajmić, że my jesteśmy tutaj!
     Odbyła się pierwsza masakra, po której nastąpiło wiele następnych. Zakrystianin wychodził z nich zawsze bez szkody. Przedzierał się do synagogi, by bijąc pięścią o mównicę krzyczeć aż do utraty tchu:
     - Panie Wszechmocny, spójrz, my jesteśmy tutaj!
     Po kolejnej masakrze on jeden pozostał przy życiu. Udało mu się dotrzeć do opuszczonej synagogi.
     Ostatni żyjący Żyd wspiął się po raz ostatni na mównicę. Podniósł w górę przygaszone oczy i wyszeptał z niewypowiedzianą radością:
     - Widzisz? Jestem wciaż tutaj!
     Zastanowił się przez chwilkę, zanim dodał zachrypniętym i smutnym głosem:
     - A Ty, Ty gdzie jesteś?
* * *
     Modlimy się każdego dnia, by móc powiedzieć Bogu:
     - Pamiętaj o tym, że jestem tutaj!


Bruno Ferrero
 Nie chciałabym żeby taki los spotkał nas. Ale wizja z "Nowego Wspaniały Świata" Aldousa Huxleya nie daje mi spokoju. Ludzie pozamykani w rezerwatach, enklawach otoczonych złudnym postępem...

5 października 2011

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.


Tak mi się zebrało na tęsknotkę za domem. Chociaż tutaj też jest miło. Mogę usiąść o poranku z ciepłą herbatką i ładować akumulatorki widokiem wschodzącego słońca i spadających lipowych liści. Ale jest inaczej... i nawet kubek nie ten, nie te kolory i dźwięki mnie otaczają. To nie to samo.

26 września 2011

Découpage



Z okazji naszego małego jubileuszu dostałam od Mojego Grafika książkę o découpage. Po przeczytaniu marzę o tym żeby mieć więcej wolnego czasu aby móc sobie potworzyć, ponieważ technika daje sporo możliwości upiększenia zwyczajnych przedmiotów i wbrew pozorom nie wymaga specjalnego osprzętu.
Ale wszystko okaże się w praktyce :)

____________________________________________________________________
oba zdjęcia pochodzą stąd
- można też zobaczyć więcej fragmentów książki.

24 września 2011

Patrząc z góry...

Stary digital art ale jaki uniwersalny...

Jesienny stroik z nasturcji.

Dostałam w prezencie śliczny bukiecik z nasturcji. Jak na kwiaty cięte stały wyjątkowo długo ale widziałam już, że czas ich się zbliża. A ja jestem bardzo sentymentalna i niechętnie wyrzucam całe bukiety do śmieci. Zwłaszcza te, które dostaję od mojego grafika. Jednak w nasturcje nie suszą się tak ładnie jak róże (których kolekcja zaczyna mnie zasypywać- ale na to mam już pomysł). Na pomoc przyszła mi genialna inspiracja z instrukcją,  którą znalazłam tutaj. Niestety płatków nie miałam tyle żeby uformować serduszko, ale myślę, że pierścień również wdzięcznie wygląda ;)


Nie chciałam specjalnie obrywać tych końcówek. Nadają one stroikowi objętości i swoistej fikuśności, a zestawienie ciepłych barw bardzo pasuje do jesiennych dni, które ostatnio są słoneczne i przyjemne.

Bardzo optymistyczne się zrobiło :)

A Ty, jak zareagujesz?

Lubię czytać opowiadania tu zamieszczane. Te, które w jakiś szczególny sposób mnie poruszą, umieszczam na swoim blogu, żeby zapamiętać i łatwiej się podzielić.
Córka przyszła do swojej mamy i powiedziała jej:
     - Moje życie jest tak ciężkie, że nie wiem, czy warto żyć.
  Chciała z nim skończyć, była zmęczona aby walczyć. Zdawało się jej, że jeszcze nie zdąży załatwić jednego problemu a już przychodził nowy.
   Mama zaprowadziła ją do kuchni. Napełniła trzy garnki wodą i zostawiła aby się zagotowała. Woda zagotowała się bardzo szybko. Do pierwszego garnka włożyła marchew, do drugiego jajko a do trzeciego ziarenka kawy. Bez słowa zostawiła wodę aby się gotowała 20 minut. Kiedy upłyną czas, wróciła do kuchni i wyjęła na talerz marchew i jajko a do filiżanki nalała kawę. Spojrzała na swoją córkę i zapytała:
     - Powiedz mi co widzisz?
     - Marchew, jajko i kawę - odpowiedziała córka.
     - Dotknij marchew.
     Córka stwierdziła, że marchew jest miękka i rozpada się. Następnie podała jej jajko. Dziewczyna obrała jajko i stwierdziła, że jest ono twarde. Na koniec mama dała jej spróbować kawy. Córka uśmiechnęła się i zachwyciła się aromatem kawy.
     - Mamo, co chcesz mi przez to powiedzieć?
     - Wiesz, wszystkie te produkty gotowały się, a każdy inaczej reagował. Marchew najpierw była twarda i mocna. Po ugotowaniu stała się miękka i sypka. Jajko najpierw było słabe a w środku ciekłe. Po ugotowaniu stało się twarde. Ziarenka kawy reagowały jednak całkiem inaczej. Po tym jak dostały się do wrzątku, zmieniły wodę!
     - Jaka jesteś? - spytała mama córkę. - Kiedy przeciwieństwa pukają do twoich drzwi, jak zareagujesz? Jesteś jak marchew, jajko czy ziarenko kawy?
     - Jesteś jak marchew, która wydaje się twarda, ale w cierpieniu i nieprzyjemnościach, stanie się miękka i straci swoją siłę? Jesteś jak jajko, które ma delikatne serce, ale zmieni się przez problemy? Jesteś prężna a trudy zmieniły cię w nieustępliwą? Albo jesteś jak ziarnko kawy? Ziarnko zmieni wodę, przetworzy problemy. I gdy tylko woda się zagotuje uwolni aromat i smak. Jeśli jesteś jak ziarnko kawy, staniesz się lepszą i chociaż wszystko kroczy ku gorszemu, ty zmienisz świat wokół siebie.

Jak Ty reagujesz, przy różnych nieprzyjemnościach?
Jak marchew, jajko czy kawa?
W każdym razie, już teraz nie patrz tak samo na filiżankę kawy!
Autor nieznany

Motylkowa zakładka

 
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, tego motylka zrobiłam w bardzo prosty sposób. Ale po kolei...

Od dawna marzyła mi się zakładka z trójwymiarowym motylkiem. Niestety nigdzie nie udało mi się takiej kupić. Czystym przypadkiem trafiłam na cudowną stronę Paper-Designs, gdzie znalazłam artykuł i tutorial na ten temat. Efekt mojej prezentowej pracy można oglądać poniżej:

(przód)                                                                        (tył)

Myślę, że jak na osobę nie posiadającą profesjonalnego programu graficznego, poradziłam sobie całkiem  nieźle. Mój kochany grafik myślał, że kupiłam ;-)

Love is all around us ;)

Inspirując się zdjęciem znalezionym na tym wspaniałym blogu, zrobiłam taki obrazek dla mojego ukochanego grafika. Kto wie, może kiedyś postawi to na półeczce ;-)

21 lipca 2011

Ćwiczenia dla języka.

Ćwiczenie na dykcję znalazłam spośród Dylematów Filolożki:

Na skrzydłopiórach dzioboptaka”
Wielmożny Panie i mój najosobliwszej osobowości Dobrodzieju!
Nie jestem ja skrzydłopiórem dzioboptaka, ażebym wzbiwszy się orłoszybim strzałopędem w górogmachy hojnobujnej imaginacji, podobał Wielmożnemu Panu Dobrodziejowi wzdłuż mojego chęciomiaru z wdzięcznobrzęcznie miodosłodkich miłogłosów pstrokwiecistej cudowody literackobukietniczy uwić kwiatosnop.

Ale niepodobne wonnopuchy niech się zdobywają opuchliwą fantazjomachiną nawiedzeni kłamcobrechy, czyli poetyści wierszorymce, którzy sadząc się z uchadoraźną kadencyją, nieustannie jak zrazy w tyglorynku usadzą Wielmożnemu Panu Dobrodziejowi niechybnie coś wielkiego.

Wolę w zaciszu Kołoryja, przesyłając Wielmożnemu Panu Dobrodziejowi moje najniższe kiwokłony i skrobonogi, choć grubopłaską, lecz prostoszczerą chęć moją sercowędność pocztogonem zakorespondować oraz oświadczyć nasze powszechne szczerogłoski, ażeby Wielmożny Pan Dobrodziej terażniejszego tańcoczasu z dostojnie obraną sobie małżonką podług swoich miłosnych sercopuków księżoślubnym wężoguzłem był połączony i abyście syna powinszować mogli i jednym hałasokrzykiem zawołać:

Daj boże, aby ten wrzeszczopyski synaliska, odudlawszy się po samo gardłodziurki cnót macierzyńskich, wystrzelił w przyszłoczasie dylongowatym Goliatom wcześnie na postrach nieprzyjacielskich wrogów naszej ukochanej tatuńszczyzny – i aby ten krasnopyski był mądrogłowy, dobroduszny, zlotoczuły, śmiałobitny, hojnodawczy, a ażeby miał zaszczytny zaszczyt zaszczycać się na szczycie zaszczytnych Polaków, przy którym to zaszczycie, dobrym bycie i apetycie zostają najniższym służkosłużnokiem.
Padłam, podziwiam i cieszę się niezmiernie, że jednak wybrałam inny kierunek studiów ;)

7 maja 2011

Parę myśli o związkach

Myślałam, że wygląd związku w dużej mierze zależy od tego jaki jest mężczyzna. Że przy prawdziwie męskim mężczyźnie, który potrafi stanąć na wysokości zadania i odpowiedzialnie pełni swoją rolę, wszystko jest łatwiejsze. I kobieta nie marudzi koleżankom. 

Jednak do prawdziwego mężczyzny, pasuje tylko poukładana w środku kobieta. Przy najmniej chcąca się poukładać... 

Bo już chyba nikt nie wierzy, że kobieta może wpłynąć na mężczyznę? Nie, nie... to jest próżny trud. Jedyne co warto, to konsekwentnie pozostać sobą i twardo stać przy swoich zasadach

Najszczęśliwsze są związki ludzi o takich samych zasadach, którzy chcą się wzajemnie rozwijać (albo razem upadać, jak wolą). 

Najsmutniejsze są związki, w których jedno próbuje drugie do siebie przyrównać- to prawie fizycznie odczuwane próby podciągnięcia i utrzymania kilku dziesięcio kilogramowej osoby na swojej wysokości.
Takim osobom jest przykro patrzeć jak ukochana osoba "upada" albo zadaje im cierpienia psychiczne i/lub fizyczne.

 I to się tyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, które często "zwalają" winę za wygląd związku na partnerów.

To mi przypomina pewną opowieść, którą można potraktować uniwersalnie do każdej płci.

    Dawno, dawno temu do pewnego mistrza zen przyszedł człowiek i powiedział, że nie może znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i którą kochałby do końca życia.
- A jaka miałaby być ta kobieta? -
zapytał mędrzec.    
Człowiek zastanowił się chwilę, a potem rzekł:
- Tęsknię do kobiety kochającej, mądrej, odpowiedzialnej, szlachetnej, radosnej, czułej, wrażliwej, delikatnej, pięknej, zmysłowej, zaradnej, silnej, samodzielnej... która kochałaby mnie do końca życia.
    
 Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym zapytał mnicha, co ma począć.
     
Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powiedział:
- Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spotkasz właśnie taką kobietę.
 - Jaki to sposób?! -
zapytał ucieszony człowiek. - Jeśli mi go zdradzisz, oddam ci wszystko, co posiadam!
- Niczego od ciebie nie potrzebuję -
odpowiedział mistrz. - Musisz mi tylko przysiąc, że z niego skorzystasz.
   
  Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, że zastosuje się do rady mędrca, a kiedy trochę się uspokoił, mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha:
- Jeśli pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetną, radosną, czułą, wrażliwą, delikatną, piękną, zaradną, silną i samodzielną - to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ją znajdziesz.
A nawet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to już wtedy miało dla Ciebie większego znaczenia...

Autor nieznany

6 maja 2011



Doświadczyłam dzisiaj nadmiaru łask, które na mnie spłynęły. To miłe, zaskakujące i uczące pokory. Napełniające serce pogodą i nadzieją. Aż chce się radośnie wykrzyczeć laudację : )

5 maja 2011

Pasji, och!

Kiedy byłam jeszcze uczennicą łatwiej było mi znaleźć (albo raczej: pomarnować) czas na wzięcie ołówka w dłoń, usadowienie się w łóżku z kartką na dużej książce z grubą okładką na kolanach i danie upust swojej fantazji.

Teraz, kiedy jako studentka (a zwłaszcza tej wspaniałej para-medycznej dziedziny) znalazłam chwilę (a raczej: Mój Wspaniały mnie przymusił) wychrobotałam parę kratek w starym, nie dokończonym komiksie. Hm, hm, hm... usłyszałam wtedy głos mojej przyjaciółki z czasów podstawówkowych, kiedy z satysfakcją śpiewała nad moim nie do końca ładnym rysunkiem, że straciłam talent. Tak, mogłabym sama sobie to zaśpiewać.

Chociaż w sumie... rysowałam przecież do Expressu, więc nie miałam aż tak długiej przerwy. Ale... Tu chodziło o coś innego... Kiedyś byłam bardziej z siebie zadowolona. Kiedyś moja kreska mnie zadowalała. Kiedyś zadowalały mnie moje komiksy. A teraz...

Teraz mam ochotę stworzyć coś. Bo skoro nawet 15 latki mogą wydawać książki, to czemu by 21 latka nie wydała komiksu? Każdy może spełnić swoje marzenie- ku wściekłej zawiści innych, którzy nie mieli takiej odwagi : )

4 maja 2011

Maj

Matury... ostatni miesiąc przed sesją... taaak... bez kawy nikt się nie obejdzie...
Ostrzegam przed majową miłością.
Zaczyna grasować gdy robi się cieplej.

19 kwietnia 2011

Miłe chwile

Nie ma to jak uspokoić myśli i poprawić sobie humor, przy kubku zielonej herbaty, ujarzmioną przez urodzinową zaparzaczkę, i garścią żurawiny w czekoladzie- mniam! 

R
elaksowałam się przy:

 Thousand Foot Krutch- Breathe you in                                Nouvelle Vague- Dance With Me 

Colin Devlin
- The Heart Won't Be Denied
                                           The Cranberries- Kiss Me

14 kwietnia 2011

Szczęście

"To człowiek człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia" jak to powiedział baron d'Holbach- Paul Thiry Holbach urodzony w 1723 roku.

Szukając autora tych słów, trafiłam na jeszcze taki cytat, tego samego autora:
Bądź sprawiedliwy, bo sprawiedliwość jest ostoją ludzkości.
Bądź dobry, bo dobroć zniewala wszystkie serca.
Bądź wyrozumiały, bo sam jesteś słaby i żyjesz wśród istot równie słabych jak ty.
Bądź łagodny, bo łagodność zjednywa uczucie.
Bądź wdzięczny, bo wdzięczność podtrzymuje i żywi dobroć.
Bądź skromny, bo pycha oburza istoty, które ciebie kochają.
Wybaczaj obelgi, bo zemsta utrwala nienawiść.
Czyń dobro temu, kto cię znieważa, aby okazać swoją wyższość i pozyskać jego przyjaźń.
Bądź umiarkowany, wstrzemięźliwy i obyczajny, bo rozpusta, rozwiązłość i nadużycia zniszczą twój organizm i ściągną na ciebie pogardę.
Cytat pochodzi z jego dwu tomowego dzieła "System przyrody czyli prawa świata fizycznego i moralnego" napisanego w 1770 roku. Ciekawe, że chociaż nie widać tego od razu, sam autor miał poglądy czysto ateistyczne i większość cytatów z jego dzieł ma właśnie taki wydźwięk.

Komiks nawiązuje tematyką do Dnia Czekolady, obchodzonego dwa dni temu. Całe szczęście, że miałam jeszcze reszteczki białej bourbon- wanilia (uwielbiam!) i żurawinowo-brzoskwiniową, którą wspólnie wymęczyliśmy z G. (kocham!), zanim wróciłam do Bydzi, więc dzień spełniony ; )

Jednakże byłoby znacznie lepiej gdybym mogła to świętować z kimś bliskim. W przyszłym roku...
W ogóle! wybrałabym się z kimś na kawę.
(nawet w termosie)

13 kwietnia 2011

Spotkanie z miłością...

 Chyba polubię nocne czytanie o miłości...
    Zegar nad informacją na Stacji Centralnej w Nowym Jorku pokazywał godzinę za sześć szóstą. Wysoki, młody oficer uniósł swoją opaloną twarz i zmrużył oczy, aby sprawdzić dokładny czas. Serce waliło mu jak młotem, odbierając oddech. Za sześć minut zobaczy kobietę, która przez ostatnie 18 miesięcy zajmowała szczególne miejsce w jego życiu. Nigdy jej nie widział, a jednak jej słowa bezustannie dodawały mu otuchy. Sierżant Blandford pamiętał szczególnie jeden dzień, najgorszą potyczkę, kiedy jego samolot znalazł się w środku samolotów wroga. W jednym ze swych listów przyznał się jej, że często czuje lęk. Na kilka dni przed bitwą dostał od niej odpowiedź: "Oczywiście, że się boisz... jak wszyscy odważni mężczyźni. Następnym razem, gdy zaczniesz w siebie wątpić, chcę byś wyobraził sobie mój głos mówiący: "Choć idę doliną ciemną, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną". Przypomniał to sobie wtedy i odzyskał siły.
     Teraz naprawdę miał usłyszeć jej głos. Za cztery minuty. Jakaś dziewczyna przeszła obok niego i odwrócił się za nią. Miała ze sobą kwiat, ale nie była to czerwona róża, na którą się umówili. Poza tym dziewczyna miała dopiero osiemnaście lat, a Hollis Maynel powiedziała, że ma trzydzieści. "I co z tego? odpowiedział jej. "Ja mam 32". Choć tak naprawdę miał 29.
     Poszybował pamięcią do książki, którą czytał na obozie terningowym. "O więziach międzyludzkich" - brzmiał tytuł. W całej książce znajdowały się notatki pisane kobiecą ręką. Nigdy nie sądził, że jakaś kobieta potrafi zajrzeć w męskie serce tak głęboko i z takim zrozumieniem. Jej nazwisko znajdowało się na ekslibrisie: Hollis Maynel. Zajrzał do książki telefonicznej miasta Nowy Jork i znalazł jej adres. Napisał. Odpisała. Następnego dnia został zaokrętowany, ale nie przestali do siebie pisywać. Odpowiadała na jego listy przez 13 miesięcy. Pisała nawet wtedy, gdy jego listy do niej nie docierały. Żołnierz czuł, że jest w niej zakochany, a ona kochała jego.
     Jednak odmawiała jego wszystkim prośbom, aby przysłać mu swoją fotografię. Wyjaśniała: "Jeśli twoje uczucia do mnie nie mają rzeczywistych podstaw, mój wygląd nie ma znaczenia. Może jestem ładna. A jeśli tak, to wykorzystasz to i będziesz chciał się zaangażować. Taki rodzaj miłości jednak mnie nie zadowala. Przypuśćmy, że jestem zwyczajna (musisz przyznać, że to bardziej prawdopodobne). Wtedy zaczęłabym podejrzewać, że nie przestajesz do mnie pisać tylko dlatego, że jesteś samotny i nie masz nikogo innego. Nie, nie proś mnie o zdjęcie. Kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku, zobaczysz mnie, a wtedy będziesz mógł podjąć decyzję".
     Minuta do szóstej. Przekartkował książkę, którą trzymał w ręce. Nagle serce sierżanta Blandforda podskoczyło. Szła ku niemu młoda kobieta. Była szczupła i wysoka. Miała długie kręcone jasne włosy. Oczy błękitne jak niezapominajki, wargi i podbródek zdradzały siłę woli. W jasnozielonym kostiumie wyglądała jak wiosna w ludzkiej postaci.
     Ruszył ku niej, nie chcąc zauważyć, że ona nie ma ze sobą róży, a wtedy na jej ustach pojawił się nikły prowokujący uśmiech. "Idziesz w moją stronę żołnierzu?", wyszeptała. Zrobił jeszcze jeden krok. I wtedy zobaczył Hollis Maynel. Stała tuż za tą dziewczyną, kobieta po czterdziestce, siwiejące włosy wystawały jej spod zniszczonego kapelusza. Była tęga. Jej stopy o spuchniętych kostkach tkwiły w wydeptanych butach bez obcasów. Ale przy swoim zniszczonym płaszczu miała przypiętą czerwoną różę. Dziewczyna w zielonym kostiumie szybko odeszła.
     Blandford poczuł, jakby miał rozszczepić się na dwoje. Pragnął iść za dziewczyną, równie głęboko tęsknił za kobietą, której duch towarzyszył mu i podtrzymywał w trudnych chwilach. I oto stała tu. Widział jej bladą twarz, łagodną i wrażliwą, szare oczy z ciepłymi iskierkami.
     Sierżant Blandford nie wahał się. Jego palce zacisnęły się na egzemplarzu zniszczonej książki, który miał być dla niej znakiem rozpoznawczym. Może nie będzie to miłość, ale na pewno coś szczególnego, przyjaźń, za którą był i musi być jej wdzięczny.
     Wyprostował ramiona, zasalutował i wyciągnął książkę ku kobiecie, choć w środku czuł gorycz rozczarowania.
     - Jestem sierżant Blandford, a pani jest panią Maynel. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać. Czy wolno mi... czy wolno mi zabrać panią na obiad? Twarz kobiety poszerzyła się w wyrozumiałym uśmiechu.
     - Synu, nie wiem o co chodzi - odezwała się - ale ta młoda dama w zielonym kostiumie prosiła, abym przypięła sobie tę różę do płaszcza. Powiedziała, że jeśli zaprosi mnie pan na obiad, to mam panu przekazać, że ona czeka w tej restauracji po drugiej stronie ulicy. Powiedziała, że był to rodzaj próby.
S.I. Kishor
Opowiadanie, oczywiście, z tej wspaniałej strony.

Po chwili...

... nieobecności wracam do blogowania.

Doszłam do wniosku, że miesiąc w którym mam urodziny, huśta moimi nastrojami mocniej niż każdy inny. Jednakże nie mogę mieć mu temu za złe, ponieważ w nim się najbardziej czuje wiosnę. No, może nie w tej chwili, kiedy drobny deszcz stuka o okno. Chociaż to też wprowadza swój nastrój...

Ostatnio jestem na zmianę roztargniona z nadwrażliwą. Dziś odzyskałam zgubiony wczoraj zeszyt do kinezjologii, ale na basenie prawie zgubiłabym czepek. Ciągle jeszcze brakuje mi przyjaciółki i to mnie przygnębia do łez. Ech...

A zaczęło się od tego, że wczoraj był dzień czekolady i koło C.H. Drukarnia, Stowarzyszenie im. Sue Ryder zorganizowało wielki festyn z tej okazji. Przypomniałam sobie przejeżdżając obok tramwajem. Pojawiła mi się myśl, że fajnie by było jakby ktoś ze mną tam poszedł. Wręcz wyciągnął z tramwaju siłą.

Może mam jakieś spaczone mniemanie na temat przyjaźni między kobietami. Może czuję się jakaś wyjątkowa, specyficzna- zbyt. Może mam światopogląd i styl życia, który zraża dziewczyny do mnie na wstępie. Może nie potrafię zmieniać "pierwszego wrażenia". Podobno ludzie jeszcze bardzo nie lubią, gdy coś im nie pasuje do schematu. Za jaką mnie uznali na "dzień dobry", za taką będą uznawać do końca.

Widocznie nie pasuję do ogółu. Jakby się zastanowić nad tym co tworzy moje jestestwo, to bym bardzo nie pasowała do obrazka ludzi, którzy są lubiani, albo mają okazję takimi stać.

Ponieważ ja...
nie palę, nie przepadam za imprezami, nie piję piwa/wódki, nie przeklinam, nie odgaduję/plotkuję, nie gonię za modą, nie zaczynam dnia od kawy i kunsztownego makijażu, zdrowo się odżywiam, segreguję odpady, interesuję się ekologicznym trybem życia, klikam w klikacze charytatywne,  lubię rock, oldskul i nie przepadam za większością nowych hit'ów,  nie lubię wojujących feministek i polityki, należę do tzw. "sekty katolickiej" bo się z wyznaniem nie kryję, nie jestem za aborcją, antykoncepcją, eutanazją i in vitro, dochowuję przykazań, chodzę do spowiedzi, poszukuję swojej urzekającej kobiecości i dojrzałości duchowej, codziennie się modlę, duchowo adoptowałam już trójkę dzieci, chodzę na mszę (nie do kościoła), nawet do seksu mam teraz tradycyjne podejście, wierzę z Boga więc nie zapominam o aktywnej obecności Złego, szanuję mamę i siostrę, jestem z rozbitej rodziny, nie mam kontaktu z ojcem, jestem w długim związku z chłopakiem, którego szanuję i mam wspaniałe relację bo go kocham,  nie zachowuję się prowokacyjnie i nie odnoszę z seksualnością, czytam książki wyd. Św. Pawła (czyli religijne), szanuję nauczycieli/wykładowców/opiekunów akademika, rysuję komiksy, interesują mnie murale i szablony jako formą streetart'u, nie lubię koni, nigdy nie marzyłam by mieć psa, wolę koty, jestem delikatna, wrażliwa i łatwo mnie skrzywdzić, moje ulubione kwiaty to maki, mam specyficzne poczucie humoru, nie skarżę się na życie, cieszę się z drobnych rzeczy, nie mam chamskich/szorstkich i nieprzyjemnych odzywek, nie buziakuję się z koleżankami na powitanie.

Już w trakcie tworzenia tej listy, doszło do mnie, jak bardzo się różnię od ludzi, których uznaje się za lubianych... Ech...

2 kwietnia 2011

Zielona Kawa?!

Pierwszy komiks do Expressu do kawy [gazeta, która jeździła koleją] mojego autorstwa. Mam do niego sentyment choć... wiadomo co się myśli na temat "pierwszaczków".

Chcąc poczytać na temat zielonej herbaty, przez pomyłkę wpisałam do wyszukiwarki "zielona kawa" i, ku mojemu zdziwieniu, google zaskoczyło- okazało się, że taki twór ISTNIEJE. Wow!
Jest to nic innego jak napar z niepalonego ziarna kawy, które ma właśnie kolor zielony. Wykorzystuje się go jednak jako suplement diety odchudzającej, ponieważ zawiera kwas chlorogenowy ACG [więcej o jego działaniu], który palone ziarno traci na rzecz charakterystycznego aromatu i smaku. Zielona kawa ma smak raczej cierpki. Dodatkowo zawiera antyoksydanty.

Skoro jestem w temacie kawy...

Na klimatycznej stronie Caffe prego! znalazłam taką oto kawową legendę:
"Według jednej z legend kawę odkryły... kozy, które po zjedzeniu owoców z krzewu kawowca brykały bardziej niż zwykle co zastanowiło ich pasterza, który również spróbował czerwonych owoców i poczuł się ożywiony, zapomniał o zmęczeniu i chęci snu."
 Puenta nasuwa się sama:
"Gdyby kózka nie skakała, ludzkość kawy by nie znała"

30 marca 2011

Wiosna to moja pora :)

Każda kobieta potrzebuje takiego dnia, kiedy zakłada sukienkę, kupuje nowe buty, je zdrowe i smaczne jedzonko, spaceruje w słońcu, słyszy sporo miłych słów i ogólnie dzień wymarzony. Brakuje tylko kąpieli w wannie z płatkami róż, masażu zrobionego przez Ukochanego a potem... i później zasnąć w czułych ramionach : )

29 marca 2011

To zdrówko!

Heh, przypadkowa aluzja do nowego pytania, które pojawiło się obok "Cześć, jak leci?/ Co u Was słychać?"- "Cześć, po ile cukier?".

Trochę o zdrowiu, jako że na suplementy nie można już liczyć.

Odkąd sama dbam o to co włożyć do garnka/ na patelnię, zaczęłam się wnikliwiej interesować, jak to jedzenie na mnie zadziała, co ma dla mnie dobrego w sobie. Dodatkowo, zaczęłam kłaść nacisk na to, żeby były to produkty zdrowe i, w jak największym stopniu, naturalne. Wszystko dlatego, że jestem aktualnie w najbardziej wymagającym ode mnie okresie życia:
  1. Studentka, z wiecznie głodnym i wybrednym mózgiem.
  2. Wiek 20 +, od którego najwięcej zależy jaka będzie moja dojrzałość, starość.
  3. Kobieta  (i tu postawmy, po prostu, kropkę).
Żeby każda "moja strona" dostała to czego potrzebuje najbardziej, muszę zadbać aby w mojej diecie (rozumianej jako nawyki żywieniowe a nie "odchudzanie") znalazły się produkty takie substancje zawierające.

Przyznam szczerze, że przejrzałam wiele stron internetowych i czasopism w poszukiwaniu obszernej listy produktów zawierających dany składnik. Z jakiegoś powodu zaraz po przeczytaniu zapominałam, co miałam kupić. Może właśnie z niedoboru potasu i magnezu?

  • Potas
    • owoce: winogrona, truskawki, melony, pomarańcze, maliny, banany, awokado, ananasy, śliwki, papaja, gruszki, figi, jeżyny, żurawiny, nektaryny, morele, grejpfrut, cytryny, kiwi, brzoskwinie, oliwki
    • warzywa: kapusta, ziemniaki, fasola, szpinak, buraki, karczochy, rzeżucha, rzepa, szparagi, brukselki, kalafior, por, czosnek, marchew, kukurydza, seler, cebula, ogórek, sałata, fasola mung, rzodkiewki, soczewica
    • zboża: proso, żyto, jęczmień, gryka, pszenica, ryż brązowy
    • orzechy: orzechy włoskie, kokos, migdały, pestki dyni, nasiona lnu, słonecznik, sezam
    • inne: kurczak, tofu, pieprz
  • Magnez
    • owoce: jabłka, melon, kiwi, morele, gruszki, grejpfrut, brzoskwinie, winogrona
    • warzywa: brokuły, kapusta, fasola, buraki, kabaczek, pomidory, brukselka, kalafior, kukurydza, marchew, seler, cebula, groszek, sałata, fasola mung, soczewica
    • zboża: proso, owies, jęczmień, żyto, gryka
    • orzechy: orzeszki piniowe, orzechy włoskie, migdały, sezam, ziarna słonecznika, orzechy nerkowca, pestki dyni, pistacje, orzechy
    • inne: tofu, kurczak, grzyby
  • Cynk
    • orzechy: ziarna dyni, siemię lniane
    • inne: ostrygi
  • Żelazo 
    • owoce: awokado, morele, daktyle, oliwki, winogrona (rodzynki)
    • warzywa: szpinak, brukselka, nać pietruszki, soja, groszek, fasola mung
    • zboża: owies, żyto, pszenica
    • orzechy: orzechy włoskie, sezam, ziarna słonecznika, orzechy nerkowca, pestki dyni
    • inne: tofu, pokrzywa, ostrygi, kaczka, jaja, grzyby
    • Fosfor
      • orzechy: pestki dyni
      • inne: ryby
    • Wapń
      • owoce: jabłka, pomarańcze, melon, gruszki, morele, oliwki, wiśnie, daktyle, grejpfrut, brzoskwinie
      • warzywa: brokuły, kapusta, buraki, zielona fasola, kabaczek, pomidory, brukselka, kalafior, marchew, seler, nać pietruszki, bób, cebula, bakłażan, soja, groszek, soczewica, czosnek, por, fasola mung
      • zboża: owies, żyto, gryka, pszenica
      • orzechy: orzechy włoskie, migdały, orzechy nerkowca, pestki dyni, sezam
      • inne: ryby, tofu, jaja, grzyby, jogurt naturalny, żółty i biały ser
    • Selen
      • warzywa: czosnek, cebula (warzywa z terenów gdzie ziemia zawiera selen)
      • zboża: kiełki pszenicy, brązowy ryż
      • orzechy: słonecznik, orzechy brazylijskie
      • inne: tuńczyk, wątroba, drób, owoce morza
    • Krzem
      • zboża: owies
    • Lecytyny (powiązane z wit. B8)
      • warzywa: soja, groch, fasola
      • zboża: kiełki pszenicy
      • orzechy: orzeszki ziemne
      • inne: żółtko jaja, olej rzepakowy
    • Witaminy A i jej prowitamina ( B-karoten)
      • owoce: mango, melony, winogrona, awokado
      • warzywa: marchew [50g], pomidory, papryka, liście brokułu, szpinak, jarmuż, słodkie ziemniaki, kapusta, sałata, brukselka
      • orzechy: pestki dyni
      • inne: masło, jaja, mleko, wątroba, ser, mięso, półtłuste ryby
    • Witaminy z grupy B  
      • owoce: banany (B6), awokado (B3, B5), pomarańcze (B9), truskawki (B17) daktyle (B3), śliwki (B1, B3), żurawina (B17), aronia (B17), winogrona (B3), dziki bez (B17) jeżyny (B17), maliny (B9, B17), pestki: jabłka, moreli, wiśni, nektaryn, brzoskwiń, gruszce, śliwek (B17)
      • warzywa: brokuły (B3, B5, B9), ziemniaki (B3), bób (B17), brukselka, (B3, B6), kukurydza (B3), fasola mung (B3, B5) (kiełki B17), fasola półksiężycowata (B17), seler naciowy (B3), buraki (B9), szpinak (B6, B9), soja (B3), papryka (B3), fasola (B3, B9), groch (B3) ciecierzyca (B17), kiełki soczewicy (B17), nać buraków (B9)
      • zboża:  proso (B3, B17), owies (B5, B17), pszenica (B3, B5, B6), kasza gryczana (B9) sorgo alpejskie (B17), jęczmień (B17), ryż brązowy (B17), żyto (B17)
      • orzechy:  orzeszki piniowe (B3), orzechy makadamia (B17), orzeszki ziemne (B3) migdały (B2, B3, B17), ziarna słonecznika(B3), nasiona szałwii argentyńskiej (B17), orzechy nerkowca (B17), siemię lniane (B17), sezam (B17)
      • inne:  kurczak (B3, B6), indyk (B3), ostrygi (B12), drożdże piwne (B12), tuńczyk (B3), wątroba (B3), wątróbka drobiowa (B9), pędy bambusa (B17)
    • Witamina D
      • inne: łosoś, tuńczyk, śledź, makrela, sardynki, mleko, wątroba, białko jaj, ser, masło, śmietana
      • zupełnie inne: 10 minut słonecznej kąpieli
    • Witamina E
      • warzywa: marchew, brukselka, sałata, szpinak, soja, szparagi
      • zboża: kiełki pszenicy, mąka pełnoziarnista
      • orzechy: migdały, orzechy włoskie, orzechy ziemne, mięta, pokrzywa
      • inne: olej sojowy, kukurydziany, słonecznikowy, z orzecha włoskiego, jaja, mleko, margaryna
    • Witaminy z grupy F (NNKT - Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe)
      • orzechy: siemię lniane (ALA, omega-3), orzechy słonecznika (LA, omega-6)
      • inne: śledź, łosoś tuńczyk, dorsz, krewetki., kawior, olej słonecznikowy [45g], olej sojowy [56g], olej arachidonowy, olej rzepakowy , ciemne pieczywo [350g]
    Tworząc tą listę dowiedziałam się wielu rzeczy, o których istnieniu nie miałam pojęcia oraz uporządkowałam swoją wiedzę. Teraz wiem więcej i mam nadzieję, że komukolwiek też moja lista pomoże.

    Źródła:
    [1.] [2.] [3.] [4.]! [5.] [6.] [7.] [8.][9.] [10.] [11.] [12.] [13.] [14.]

      28 marca 2011

      Ostatnio były poważne tematy, teraz czas wrzucić trochę luzu (ciężko mówić to studentce, która ma się uczyć mało subtelnych i romantycznych otworów w czaszce).

      Napiłabym się Latte z syropem karmelowym i po-rozkoszowałabym się, lekkim jak chmurka, sernikiem miodowo-cynamonowym z Bookarni. Oczywiście z Ukochanym obok. Spokojna muzyka (bossa nova, albo soft jazz) i jakaś książka o związkowej tematyce. Tak jak lubimy.
      Ojej, czyżby nadmierny blogowy ekshibicjonizm?

      Brakuje mi tutaj, tak ładnie zwanej, Kawiarni Literackiej, do której mogłabym nawet chodzić w trakcie okienek w zajęciach. Pomimo całego swojego uroku, w tym mieście nie odnalazłam jeszcze miejsc dla siebie. Jest Manekin przy głównej ulicy, który się do mnie uśmiecha, kiedy obok niego przejeżdżam- on jest na czekoladę po ciężkim egzaminie ;) (więc jeszcze nie miałam potrzeby tam iść).

      Na razie w internecie odnalazłam kawiarnię literacką "Modraczka"... z Oznaką Honorową MKiDN "Zasłużony dla Kultury Polskiej". Ech, patetycznie... Zobaczę z ciekawości.

      Hm, miałam też odwiedzić Sklep Charytatywny Sue Rydel... [o nim]. Jestem bardzo zafascynowana faktem, że taki sklep istnieje w Polsce, ponieważ wcześniej widywałam takie rzeczy tylko na zagranicznych stronach. A jako, że ostatnio chodzi za mną kobiecy styl vintage i niechęć do globalizacji, konsumpcjonizmu itp. na pewno postaram się coś tam nabyć.
      Mniej więcej już go zlokalizowałam, i wiem jak dojść, wiec super :)

      Pogoda zachęca i sprzyja spacerom.
      (gdyby jeszcze z nauką szło to w parze, ach!)

      25 marca 2011

      25 marca- Dzień Świętości Życia

      Jeszcze przed paroma dniami czuło się wiosnę w każdym promieniu słońca, w każdej chmurce na błękitnym niebie, w każdej nutce wyśpiewanej przez ptaki. A dziś jak w przysłowiowym garncu- śnieg pokrył malowniczo drzewa i trawniki.
      Bo dziś jest dzień, który łączy Wielki Post z Adwentem. Świadomość, że równo 9 miesięcy dzieli nas do Świat Bożego Narodzenia, napawa taką dziwną wdzięcznością. Wdzięcznością, za odwagę bardzo młodej dziewczyny. Ale o tym każdy wie...
       
      Nie chcę jeszcze mówić o swoim świadectwie, z pielgrzymki rok temu, do pewnego wyjątkowego miejsca. Nie chcę nikogo nawracać. Nawiążę tylko do tego co wyżej pisałam.

      N
      a stronie, którą podałam niżej w źródle, natrafiłam na niecodzienne opowiadanie o tematyce pro-life. Nawiązuje ono bardzo do Dnia Świętości Życia oraz do okresu Wielkiego Postu, preludium przed Wielkim Piątkiem...

      Zachęcam bardzo do przeczytania:
      Sąd nad Nienarodzonym


          To mogło zdarzyć się w każdym czasie, w każdym kraju, w każdym mieście...

           Od lekarza, który już wypisał odpowiednie "wskazanie" - przyniesiono Nienarodzonego do Punktu Poradnictwa. Ojciec dziecka nie wszedł do gabinetu. Wolał pozostać na, zewnątrz. Doradczyni długo rozmawiała z brzemienną matką, po czym zapytała:
           "Jakie zarzuty wnosi Pani przeciwko temu Nienarodzonemu?"
           Kobieta odpowiedziała: "Gdyby to dziecko nie przeszkadzało mi w moim życiu, nie przyszłabym tutaj".
           Doradczyni - wyczuwając totalną negację ze strony kobiety, spróbowała innej argumentacji, pytając:
           "Czy nie bierze Pani pod uwagę praw państwowych?"
           Kobieta odpowiedziała: "Właśnie w świetle tych praw, nie jest dopuszczalne, abym dokonała aborcji bez otrzymania orzeczenia z punktu poradnictwa. Dlatego jestem tutaj".
           Doradczyni postanowiła porozmawiać z samym Nienarodzonym. Dlatego zapytała w duchu: "Czy Ty jesteś człowiekiem?"
           Nienarodzony odpowiedział: "Czy mówisz sama od siebie, czy też inni powiedzieli Tobie o mnie?"
           Doradczyni odpowiedziała: "Czy ja jestem lekarzem? Twoi rodzice i politycy, przyprowadzili Ciebie do mnie. Co uczyniłeś?"
           Nienarodzony odpowiedział: "Nie mam żadnej władzy na tym świecie. Gdybym ją miał - moi prawnicy walczyliby, aby w ogóle nie było prawa do aborcji. Ale ja nie jestem potęgą tego świata".
           Doradczyni stwierdziła: "A więc - jesteś człowiekiem".
           Nienarodzony powiedział: "Powiedziałaś, że jestem człowiekiem. Zostałem posłany na ten świat, aby ukazać miłość Boga. Każdy, kto jest z miłości Boga, cieszy się z moich narodzin."
           Doradczyni zapytała: "Czym właściwie jest miłość Boga?"

           Zwróciła się także do ciężarnej: "Nie znajduję żadnej podstawy, aby wydać zaświadczenie. Przecież możesz uzyskać pomoc i urodzić to dziecko".
           Kobieta odpowiedziała: "Nie mogę! Domagam się zaświadczenia!".
           Doradczyni wypełniła odpowiedni formularz. Jedynak czując, że ponosi konsekwencje tego czynu pokazała kobiecie kilka zdjęć, mówiąc: "Zobacz - oto jest człowiek".
           Kobieta zaczęła krzyczeć: "Do aborcji z nim! On niszczy moje życiowe plany!"
           Doradczyni odpowiedziała: "Dokonaj tego sama. Ja nie znajduję żadnych podstaw, aby osądzić tego człowieka".
           Kobieta stwierdziła: "Mamy prawo, zgodnie z którym mogę dokonać aborcji, gdy dziecko przeszkadza moim życiowym planom. Potrzebuję tylko formularza i podpisu". 
           Doradczyni odczuła lęk. Zapytała w duchu Nienarodzonego: "Skąd pochodzisz?". Ale On milczał. Wówczas doradczyni powiedziała: "Nie chcesz rozmawiać ze mną? Czy nie wiesz, że posiadam władzę i mogę ciebie uwolnić, albo posłać do aborcji?"
           Nienarodzony odpowiedział: "Nie miałabyś tej władzy nade mną, gdyby nie była dana Tobie z góry. Większą winą obciąża się ten, kto mnie przysłał do Ciebie".
           Doradczyni nie chciała podpisać orzeczenia.
           Ale ciężarna zawołała: "Jeżeli nie podpiszesz formularza - działasz przeciwko mnie i jesteś wrogiem rządu!"
           Wtedy doradczyni podpisała orzeczenie - wydając wyrok na dziecko. Aby było zgładzone...

      Stephan Albrecht
      [źródło]

      24 marca 2011

      Podaruj bardzo ważne kliknięcia.

      Ważną sprawą jest dobra organizacja czasu- studenci coś o tym wiedzą. Jednak, pomimo tej świadomości, można zliczyć ile nieodżałowanego czasu się zmarnowało, zamiast zrobić coś produktywnego, pożytecznego- dla nas samych czy... innych.

      K
      toś patrząc na moją "kolekcję" klikaczy mógłby stwierdzić, że to jest właśnie strata czasu. Bo jest ich przecież tak wieeele. Jednak samo wyklikanie zajmuje nie więcej niż 10 minut. Mnie osobiście cieszy fakt, że nie marnuję tych paru chwil, a poświęcam je (z przyjemnością i satysfakcją) żeby pomóc.

      Zachęcam do takiej formy "marnowania" czasu.

      Polskie:
      http://pajacyk.pl/
      http://www.habitat.pl/ (klikamy w "Kliknij i zbuduj dom/Wesprzyj nas")
      http://polskieserce.pl/ (klikamy w jednogroszówkę)
      http://okruszek.org.pl/
      (klikamy w bochenek chleba)
      http://www.pustamiska.pl/
      http://wyklikajzywnosc.pl/ 

      Zagraniczne:
      http://www.giveaminute.org/ (klikamy w "Click here Daily")
      http://www.porloschicos.com/PorLosChicos.NET/index_english.htm
      http://www.masporloschicos.com/plc/
      http://www.diewaldseite.de/
      http://www.theenvironmentsite.org/thanks.php
      http://www.landcareniagara.com/
      https://improve7.org/
      http://www.greinermaltz.com/
      (klikamy w napisane drobnym druczkiem obok CLICK FOR CHARITY " Everytime you click here...")
      http://youthnoise.com/playcity/page/j1c
      http://www.hungrychildren.com/
      http://dsmith11.tripod.com/
      http://www.thebiblesite.org/
      http://wapnavi.net/click/template/pc/index.html (klikamy w prostokąt z napisem "JWord")
      http://www.cosmo-oil.co.jp/kankyo/charity/ (wybieramy jeden z 8 zielonych obrazków np. z małpkami)
      http://www.twowings.com/en/43/
      http://www.racefortherainforest.com/
      http://www.thestophivsite.com/
      http://cannecy.free.fr/solar/
      http://cannecy.free.fr/waste/
      http://cannecy.free.fr/iforest/en/
      http://www.klimatbalans.se/klicka.html
      http://www.barkingmadonline.com/default.aspx
      http://www.hungerfighters.com/
      http://www.chintai.net/contribution/ (klikamy w kubeczek)
      http://www.cancerdemama.com.br/5index.htm (klikamy w różowy prostokącik z "GRATUITA")
      http://www.craigresearchlabs.com/cancer.html
      http://www.donarsindesembolsar.org/amar/amar.asp
      http://www.woordendaad.nl/
      http://www.ettklickforskogen.se/index.php?lang=english
      http://solvepoverty.com/
      http://www.cliquealimentos.com.br/site
      http://www.cliquesemiarido.org.br/

      http://www.tree4life.com/index.htm
      Pomoc poprzez odtworzenie:
      http://blog.pomagaj.info/2009/08/11/the-big-coup-eurocenty-na-drzewa/
      http://www.fandonation.com/
      Pomoc poprzez samo wejście na stronę:
      http://www.matercare.org/lifesaver.asp
      http://www.buildaschool.org/index.cfm
      http://www.dorcas.nl/content/512/34/512
      http://www.isara.org/ (wielokrotnie odświeżając stronę nabijamy centy)
      http://www.givelitter.com/
      Wiele akcji na jednej stronie:
      http://www.pomagam.c0.pl/ (przenosi do logowania na nk.pl do publikowania na śledziku- można pominąć)
      http://worldtobuy.com/ (dopiero się rozwijająca)
      http://www.care2.com/click-to-donate/
      http://www.thehungersite.com/
      http://www.ripple.org/
      http://clicktogive.com/
      http://www.worldlegacy.org/
      http://donate1click.com/
      http://www.redjellyfish.com/ (klikamy pierw "Click to Save!" a potem kolejne)
      http://www.ecologyfund.com/ecology/_ecology.html (dwie duże akcje i trzy pomniejsze)
      http://www.donarsindesembolsar.net/ (wybieramy>klikamy> klikamy> "Donoción por click")
      Gry:
      http://www.freekibble.com/ (liczy się niezależnie od poprawności odpowiedzi)
      http://www.freekibblekat.com/ (j.w.)
      http://www.thehungersite.com/clickToGive/gamesthatgive.faces?siteId=1&link=ctg_ths_gamesthatgive_from_home_sidetabs (gry na facebook wymienionych akcji)
      http://www.freepoverty.com/
      http://freeflour.com/
      http://www.freerice.com/
      http://www.spendu.org/beta/index.php
      http://www.givevaccines.org/home.php
      http://www.aidtochildren.com/
      http://www.charitii.com/
      http://gifts.wfp.org/quiz/?lead_source=sem-f-quiz-uk-youcan-intlaidfriends&utm_source=facebook&utm_medium=cpc&utm_campaign=sem-quiz-uk
      http://www.worldhunger.org/contributefood.htm (czytanie ze zrozumieniem i test, polecam tłumaczenie google)
      http://www.definition-of.com/_/feed-a-child.aspx (raczej dla tych co biegle mówią po angielsku)
      http://apps.facebook.com/klinika/?ref=bookmarks&count=0
      (pierwsza na facebook'u  polska gra charytatywna !! )
      A dla tych niecierpliwych- kilka stron w jednym (długoładującym się) kliknięciu :
      http://antros.ovh.org/pomagaj/big.html

      Miłego klikania : )

      PS. Lista cały czas jest aktualizowana. Dopisuję nowo-odkryte linki oraz usuwam te, którym akcja "free- click for donate" się zakończyła (np. http://www.marzenia.bphtfi.pl/ przez okres zimowy taką była), albo strona w ogóle zakończyła działalność.

      Pierwszy

      Jestem Yayka i wcale nie wyglądam jak na obrazku. Mam 21 lat i studiuję fizjoterapię.
      Na tym blogu znajdą się rzeczy, które mnie dotyczą, fascynują, poruszaj i inspirują.
      Powyższy komiks można znaleźć w "Expressie do Kawy"- gazecie, która jeździła koleją.


      Miłego czytania, Włóczęgo Internetowy.