7 maja 2011

Parę myśli o związkach

Myślałam, że wygląd związku w dużej mierze zależy od tego jaki jest mężczyzna. Że przy prawdziwie męskim mężczyźnie, który potrafi stanąć na wysokości zadania i odpowiedzialnie pełni swoją rolę, wszystko jest łatwiejsze. I kobieta nie marudzi koleżankom. 

Jednak do prawdziwego mężczyzny, pasuje tylko poukładana w środku kobieta. Przy najmniej chcąca się poukładać... 

Bo już chyba nikt nie wierzy, że kobieta może wpłynąć na mężczyznę? Nie, nie... to jest próżny trud. Jedyne co warto, to konsekwentnie pozostać sobą i twardo stać przy swoich zasadach

Najszczęśliwsze są związki ludzi o takich samych zasadach, którzy chcą się wzajemnie rozwijać (albo razem upadać, jak wolą). 

Najsmutniejsze są związki, w których jedno próbuje drugie do siebie przyrównać- to prawie fizycznie odczuwane próby podciągnięcia i utrzymania kilku dziesięcio kilogramowej osoby na swojej wysokości.
Takim osobom jest przykro patrzeć jak ukochana osoba "upada" albo zadaje im cierpienia psychiczne i/lub fizyczne.

 I to się tyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, które często "zwalają" winę za wygląd związku na partnerów.

To mi przypomina pewną opowieść, którą można potraktować uniwersalnie do każdej płci.

    Dawno, dawno temu do pewnego mistrza zen przyszedł człowiek i powiedział, że nie może znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i którą kochałby do końca życia.
- A jaka miałaby być ta kobieta? -
zapytał mędrzec.    
Człowiek zastanowił się chwilę, a potem rzekł:
- Tęsknię do kobiety kochającej, mądrej, odpowiedzialnej, szlachetnej, radosnej, czułej, wrażliwej, delikatnej, pięknej, zmysłowej, zaradnej, silnej, samodzielnej... która kochałaby mnie do końca życia.
    
 Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym zapytał mnicha, co ma począć.
     
Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powiedział:
- Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spotkasz właśnie taką kobietę.
 - Jaki to sposób?! -
zapytał ucieszony człowiek. - Jeśli mi go zdradzisz, oddam ci wszystko, co posiadam!
- Niczego od ciebie nie potrzebuję -
odpowiedział mistrz. - Musisz mi tylko przysiąc, że z niego skorzystasz.
   
  Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, że zastosuje się do rady mędrca, a kiedy trochę się uspokoił, mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha:
- Jeśli pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetną, radosną, czułą, wrażliwą, delikatną, piękną, zaradną, silną i samodzielną - to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ją znajdziesz.
A nawet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to już wtedy miało dla Ciebie większego znaczenia...

Autor nieznany

6 maja 2011



Doświadczyłam dzisiaj nadmiaru łask, które na mnie spłynęły. To miłe, zaskakujące i uczące pokory. Napełniające serce pogodą i nadzieją. Aż chce się radośnie wykrzyczeć laudację : )

5 maja 2011

Pasji, och!

Kiedy byłam jeszcze uczennicą łatwiej było mi znaleźć (albo raczej: pomarnować) czas na wzięcie ołówka w dłoń, usadowienie się w łóżku z kartką na dużej książce z grubą okładką na kolanach i danie upust swojej fantazji.

Teraz, kiedy jako studentka (a zwłaszcza tej wspaniałej para-medycznej dziedziny) znalazłam chwilę (a raczej: Mój Wspaniały mnie przymusił) wychrobotałam parę kratek w starym, nie dokończonym komiksie. Hm, hm, hm... usłyszałam wtedy głos mojej przyjaciółki z czasów podstawówkowych, kiedy z satysfakcją śpiewała nad moim nie do końca ładnym rysunkiem, że straciłam talent. Tak, mogłabym sama sobie to zaśpiewać.

Chociaż w sumie... rysowałam przecież do Expressu, więc nie miałam aż tak długiej przerwy. Ale... Tu chodziło o coś innego... Kiedyś byłam bardziej z siebie zadowolona. Kiedyś moja kreska mnie zadowalała. Kiedyś zadowalały mnie moje komiksy. A teraz...

Teraz mam ochotę stworzyć coś. Bo skoro nawet 15 latki mogą wydawać książki, to czemu by 21 latka nie wydała komiksu? Każdy może spełnić swoje marzenie- ku wściekłej zawiści innych, którzy nie mieli takiej odwagi : )

4 maja 2011

Maj

Matury... ostatni miesiąc przed sesją... taaak... bez kawy nikt się nie obejdzie...
Ostrzegam przed majową miłością.
Zaczyna grasować gdy robi się cieplej.